Pokazywanie postów oznaczonych etykietą walczymy o ciążę. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą walczymy o ciążę. Pokaż wszystkie posty

piątek, 24 stycznia 2020

Staraczkowy dziennik vol 2 ep 4 Marsz, babo, do lekarza!

Przed pierwszą ciążą ślicznie trzymałam się zaleconej diety. Potem wyszło, jak wyszło i dieta poszła w odstawkę. Teraz chciałam na nią wrócić, ale... No właśnie. Niestety jakoś nie potrafię powrócić do końca na właściwe, dietetyczne tory. Czemu? Nie wiem. Ma to swoje efekty uboczne w postaci nadmiaru tłuszczyku tu i ówdzie ;) Ma to też negatywny wpływ na moje samopoczucie i samoocenę. Niestety ma też to negatywny wpływ na nasze starania o kolejnego potomka. Jednak mimo tej świadomości, samozaparcia jak nie było, tak wciąż nie ma. Aaaale miało być o lekarzach :)

https://apteline.pl/artykuly/insulinoopornosc-a-nadwaga-nieplodnosc-zespol-policystycznych-jajnikow-leczenie-insulinoopornosci

Przeglądałam ostatnio swoje wyniki badań i uświadomiłam sobie, że dawno nie miałam uaktualnianych badań cukru. Zbeształam się oczywiście od razu z tego powodu, bo jakby nie patrzeć, cukier przy PCOS to wróg nr 1 :) A jak nie nr 1, to na pewno znajduje się w ścisłej czołówce. Kolejna porcja epitetów pod własnym adresem poszła z racji niepokojącej, wzmożonej senności, która pojawiała się zawsze po posiłku. Decyzja mogła być tylko jedna. Marsz do lekarza!

Wyniki już mam. I są... jakie są. Jak zwykle cukier to jedna wielka zagadka, ale, co mnie cieszy, bardzo dobrze wyszedł cały, zlecony przy okazji, lipidogram.

A sprawy cukrowe mają się tak:

Glukoza na czczo: 98,3 mg/dl
               (nad tym muszę popracować, bo niebezpiecznie blisko mi tu do górnej granicy normy)

Glukoza po 2h: 83,7 mg/dl
                (moja insulina nieco się chyba uspokoiła, bo wcześniejsze wyniki były dużo gorsze, ale                         jednak spadek jest lekko przyduży)

Ubolewam nad faktem, że w placówce, do której chodzę nie wykonują w ramach mojego abonamentu badań insuliny, bo pewnie jej wyniki dałyby wiele odpowiedzi na coraz bardziej piętrzące się pytania.

W najbliższym czasie idę jeszcze na badania kilku hormonów. Zobaczymy, jaki tam będzie cyrk!
Share:
Continue Reading →

poniedziałek, 1 kwietnia 2019

Staraczkowy dziennik vol 2 ep 3 - PRL i metoklopramid

Jeśli jesteście z kolejnymi postami na blogu na bieżąco, to wiecie, że w ostatnim poście zabrakło wyników z jednego z moich badań. Nie, nie zapomniałam o nich. Zrobiłam to celowo, żebyście o prolaktynie po teście mogli przeczytać w odrębnym poście. Ot, tak mi się wydawało, że w ten sposób będzie bardziej czytelnie.

https://aptekaszpitalna.pl/wp-content/uploads/2018/04/shutterstock_642411655-750x410.jpg

Prolaktyna w moim przypadku należy do głównych winowajców wszelkich problemów z zaburzeniami miesiączkowania i, co za tym idzie, z zajściem w ciążę. Tak było bynajmniej przy staraniach o pierwsze dziecko. Jak się potem okazało - historia lubi się powtarzać i przy drugim podejściu też idealnie pod kątem prolaktynowym nie jest. Winowajcę było znaleźć tym ciężej, gdyż na pierwszy rzut oka wyniki prolaktyny były u mnie w normie. Najgorsze jest jednak to, że z całej armii ginekologów, którzy walczyli z moim ciążoopornym organizmem, tylko jeden (!) pokusił się o to, żeby w moich wynikach badań pogrzebać nieco głębiej. 

Przy drugim podejściu jestem już nieco mądrzejsza, więc idąc do ginekologa od razu uprzedzam, co blokowało moje cykle poprzednim razem. Niestety nawet takie postępowanie w niektórych przypadkach spotykało się z oporem ze strony lekarza do zlecania dodatkowych badań. Wróciłam więc do ginekologa, który pomógł mi przy pierwszej ciąży. Dostałam zlecenie na masę badań. No i zaczęła się powtórka z rozrywki. 

W tym też miejscu wchodzi na arenę metoklopramid.

https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/e/ec/Metoclopramide.png/240px-Metoclopramide.png

Moja prolaktyna okazuje się być na idealnym poziomie. Ale tylko na pierwszy rzut oka. Bo jeśli sięgniemy głębiej, okazuje się, że jej normy są przekroczone (co prawda nie tak znacznie, jak przy staraniach o pierwszą ciążę, ale jednak przekroczone). Sięgnięcie głębiej w tym przypadku to oznaczenie poziomu prolaktyny po podaniu wspomnianego wyżej metoklopramidu. 

Metoklopramid to lek, który stymuluje wydzielanie prolaktyny. A o to nam właśnie w teście obciążeniowym chodzi. Oszukana przysadka produkuje prolaktynę jak opętana, a my sobie siedzimy i absolutnie nic nie robimy - takie jest zalecenie, że w czasie pomiędzy kolejnymi pomiarami PRL, nie możemy nic robić - w zasadzie dozwolone jest jedynie siedzenie ;)

Za wynik prolaktyny w teście w normie uważa się taki jej poziom, który jest do ok. 5 razy wyższy od wyjściowego stężenia tego hormonu. U mnie norma jest przekroczona nieznacznie (nieco ponad 6 razy), ale, według mojego ginekologa-endokrynolog, należy to skorygować. 

I stąd też w mojej diecie pojawił się nowy lek. Bromergon. Co prawda jest to zamiennik, bo tego, który widniał na recepcie nie mogłam dostać w żadnej aptece, a i w hurtowniach był niedostępny, ale działanie ma takie same, więc się liczy ;)

A o tym, co dalej słychać na froncie hormonalnym, dowiem się po następnej wizycie u lekarza :)
Share:
Continue Reading →

poniedziałek, 4 marca 2019

Staraczkowy dziennik vol 2 ep 2 - E2, FSH i PRL

Kiedyś, w trakcie jednej z wizyt u któregoś z kolei specjalisty, lekarz powiedział, że facet to ma fajnie, bo jest zbudowany banalnie prosto. U kobiety to tego jest tyle, że on by się nie połapał. I chyba coś w tym jest. Już jakiś czas biegam od gabinetu do gabinetu, a nie jestem w stanie do końca pojąć tego, jak to u mnie funkcjonuje.

https://fmidr.com/wp-content/uploads/2017/09/hormones-600x338.jpg

Wśród całej masy różnych czynników, które mogą mieć wpływ na sukces w zajściu w ciążę, występują też te, które ostatnio badałam:
  • estradiol E2,
  • hormon folikulotropowy FSH
  • prolaktyna PRL
Cóż to za hormony? I dlaczego są takie ważne?

Estradiol E2 odpowiada m.in. za popęd seksualny i rozwój cech płciowych. Wpływa na rozrost błony śluzowej macicy i reguluje cykl płciowy, a także na wątrobę, układ krwionośny czy nawet nerwowy. 

Poziom estradiolu bada się, aby ocenić dojrzewanie pęcherzyków (No bo przecież bez porządnych pęcherzyków, nie będzie ciąży), a także po to, aby ocenić zaburzenia miesiączkowania i niepłodności.

Poziom estradiolu w organizmie kobiety jest różny w zależności od cyklu miesięcznego, w jakim kobieta się znajduje - w pierwszej fazie cyklu wzrasta, aby osiągnąć swoje maksimum w momencie owulacji, a potem (jeśli nie dojdzie do zapłodnienia) obniża się.

Przejdźmy zatem do norm estradiolu w poszczególnych fazach:
  • faza folikularna - 12 - 166 pg/ml
  • faza owulacyjna - 85,8 - 498 pg/ml
  • faza lutealna - 43,8 - 211 pg/ml
Mój wynik w 5 dniu cyklu to 59,1 pg/ml - według mojego endokrynologa - wynik bardzo dobry.

Hormon folikulotropowy, czyli w skrócie FSH odpowiada za pobudzanie pęcherzyków jajnikowych do produkcji estrogenów. Ma więc wpływ na poziom E2 w kobiecym organizmie.
http://cdn.galleries.smcloud.net/t/photos/gf-ECqv-M8ms-XgYb_hormon-folikulotropowy-fsh-rola-badania-normy.jpg

Standardowo jego poziom sprawdzany jest w przypadku zaburzeń cykli miesięcznych oraz w celu ustalenia przyczyn niepłodności.

Normy w poszczególnych fazach prezentują się następująco:

  • faza folikularna: 3,5 - 12,5 U/l
  • faza owulacyjna: 4,7 - 21,5 U/l
  • faza lutealna: 1,7 - 7,7 U/l
  • postmenopauza: 25,8 - 134,8 U/l


Mój wynik w 5 dniu cyklu to 6,43 U/l - według mojego endokrynologa - znów, wynik bardzo dobry.

Prolaktyna ma wiele funkcji: pobudza laktację, wpływa na czynność ciałka żółtego czy na układ odpornościowy. W kwestii, która jednak interesuje nas najbardziej, jest ona chyba jednym z największych winowajców, bowiem jej zbyt wysoki poziom blokuje owulację, powodując tym samym niepłodność.

https://www.eoborniki.pl/images/stories/2015/zycie-i-styl/2015-08/20/glowa.jpg
Normy prolaktyny:

  • 127 - 637 mU/l


Mój wynik mieści się bliżej dolnej granicy i wynosi 201,4 mU/l. Według endokrynologa? Idealnie.

Co jest zatem nie tak? Skąd problemy z zajściem w ciążę? Raz już przez to przechodziliśmy. Czy naprawdę musimy zmagać się z tym po raz drugi?

W tym poście odpowiedzi niestety nie przedstawię :(
Share:
Continue Reading →

środa, 16 stycznia 2019

Staraczkowy dziennik vol 2 ep 1

Już kiedy zapoznawałam się ze Ślubnym i kiedy nasze romanse zaczęły być coraz bardziej poważne, ustaliliśmy, że fajnie by było posiadać minimum dwoje dzieci. Oczywiście najbardziej podobała nam się opcja "im więcej, tym lepiej", ale chyba w naszym przypadku posiadanie aż tak licznego potomstwa raczej nie będzie nam dane. Na pewno jednak nie chcemy, aby Bąbel był naszym jedynym dzieckiem. W związku z powyższym oficjalnie rozpoczynam na blogu cykl wpisów zatytułowany "Staraczkowy dziennik vol 2". 

zdjęcie pochodzi ze strony https://mamotoja.pl/
Mam nadzieję, że dziennik ten pomoże mi nieco w owych staraniach. Nie ukrywam, że z motywacją w niektórych działaniach jest aktualnie słabo. Obietnice chodzenia na siłownie i ścisłego przestrzegania diety okazały się być do tej pory klasycznymi obiecankami-cacankami. Liczę więc na to, że obowiązek prowadzenia dziennika z regularnymi wpisami jakoś przywoła mnie do pionu. Pokładam w nim nadzieje z racji tego, że bardzo mi on pomógł w trakcie ostatnich starań. Nie przedłużając zatem. Czas... Start!

To, że drogę do kolejnego potomka muszę zacząć od wizyty w gabinecie ginekologicznym, wiedziałam już od dawna. Po cichu trzymaliśmy kciuki za samoistne "naprawienie się" mojego organizmu. Liczyliśmy, że skoro już zaskoczyło to dalej nie będzie tak źle. No niestety. Prawda okazała się bardziej brutalna. Jest nawet gorzej niż przy poprzednich staraniach. Hormony się totalnie poszły kochać. Waga uparcie stała w miejscu. Cykle znowu trwały miesiącami, a samo krwawienie miesięczne coś w okolicach kilku tygodni. Na pewno nie była to sytuacja normalna. Coś trzeba było z tym zrobić.

Na pierwszy ogień poszło uregulowanie cykli. Notoryczne przerosty endometrium (co było przyczyną takiego stanu rzeczy) raczej nie wróżyły dobrze na przyszłość. Kolejnym warunkiem była waga w dół. Oczywiście same starania w związku z powyższymi zaleceniami zostały mocno odłożone w czasie, ale cóż. Jak trzeba, to trzeba. 

Aktualnie cykle są już w normie. Zaczynają się i kończą jak w zegarku. Wprawdzie ciągle wspomagane są odpowiednią dawką Duphastonu, ale zdecydowanie wolę tą opcję niż moje wcześniejsze, bezduphastonowe przeboje. 

Na froncie kilogramowym jak na razie cisza. Nic się nie dzieje. Co poleci w dół zaraz znowu wraca. Jest dużo ciężej niż ostatnio. Ale też do zrzucenia więcej. Jakby nie patrzeć suma kilogramów, z jaką przyszło mi teraz walczyć to okolice 20 kg! Tak, tak. Taki nadbagaż został mi po ciąży. 

Dzisiaj byłam na konsultacji u innego ginekologa-endokrynologa w celu ponownej weryfikacji planu leczenia. Dostałam też listę hormonów do ponownego zbadania. Na pierwszy rzut idą estradiol E2, hormon folikulotropowy FSH, prolaktyna PRL i prolaktyna po teście z metoclopramidem. Na wyniki czekamy do kolejnego cyklu, bo niestety zalecane okienko już mi uciekło.

Dziecię #2, trzymaj za nas kciuki!

Wy też :)

Share:
Continue Reading →