piątek, 28 lipca 2017

Limuzyna mego syna vol. 1 - Anex Sport

Wybór wózka dziecięcego jest chyba jednym z najtrudniejszych, jaki czeka przyszłych rodziców. Każdy chciałby dla swojej pociechy kupić wózek idealny, najlepszy ze wszystkich wózków. Niestety, choćby przeszukać cały Internet, przeczytać wszystkie fora wózkowe, obejrzeć wszystkie rankingi i wideorecenzje, ciężko taki znaleźć. Największy problem wynika z faktu, że każdy rodzic ma inne wymagania odnośnie pierwszego pojazdu swej pociechy. Jedni chcą, żeby miał super amortyzację, inni chcą skrętne koła. Inni stawiają na prestiż marki, inni zwracają uwagę na wielkość gondoli, a jeszcze inni na jakość spacerówki z zestawu 2w1. Z kolei jeszcze inni chcą, by wózek był po prostu ładny.

http://akpolbaby.pl/pl/content/62-sklep-akpol-baby-gdansk
My też mieliśmy ten dylemat. Chcieliśmy, żeby bryka syna była i ładna, i miała fajne amortyzatory. Poszukiwaliśmy czegoś, czym będzie się dobrze jechało i po równym chodniku do sklepu, i w teren do pobliskiego lasu oraz na nasze polskie, wyboiste drogi. W pewnym sensie liczyła się też renoma firmy, bo, o ile odrzucaliśmy wszelkie Emmaljungi czy inne cuda za ogromne pieniądze, to jednak chcieliśmy, aby nasz wybór nie rozleciał się na pierwszych wertepach, na które wjedzie. No i chcieliśmy, żeby miał fajną spacerówkę w zestawie, żeby potem nie trzeba było kupować parasolki. Jednak, jak pewnie każdy przyszły rodzic, mieliśmy problem natury takiej, że poziom naszej wiedzy na temat polskiego rynku wózkarskiego można było porównać do naszej znajomości fizyki kwantowej czy biologii molekularnej. Była ona zerowa.

Po ogromnej ilości nieprzespanych nocy, spędzonych na przeszukiwaniu forów dyskusyjnych, blogów i innych stron, na których można było zasięgnąć rady osób już z wózków korzystających, wybraliśmy w końcu dwa modele (a wybór był ciężki, bo ni dość, że wózków jest tyle, co grzybów po deszczu, to jeszcze większość różni się od siebie jedynie kolorem – z reguły wszystkie mają podobny wygląd) i pojechaliśmy do sklepu, aby szczegółowo je obejrzeć. Były to BabyDesign Husky i Jedo Fyn Memo.

http://www.babydesign.eu/huskynew/wozki-babydesign#
http://www.jedo.pl/fyn
Finał naszych poszukiwań był jednak taki, że weszliśmy do sklepu, aby obejrzeć te dwa konkretne modele, a wyszliśmy z całkiem innym wózkiem – wtedy nowością na rodzimym rynku wózkarskim – Anexem Sport. Dzisiaj, po ponad 10 miesiącach użytkowania wózka – zarówno gondoli, jak i spacerówki, i już po jego sprzedaży, przyszedł czas na wystawienie oceny. Jak zatem sprawdził się zakupiony w ciemno, pod wpływem impulsu, wózek?

http://www.dzidzius.com/index.php?option=com_virtuemart&page=shop.browse&manufacturer_id=91&Itemid=6
Nasz wózek urzekł nas głównie swoimi barwami – intensywny granat zestawiony z bielą i doprawiony subtelnym, czerwonym akcentem, wydał się idealny dla naszego berbecia. Ponadto, nie ukrywam, wzrok niczym magnes przyciągała do siebie nalepka ze szwajcarskim krzyżem. Sprzedawca dodał kilka groszy odnośnie lekkości wózka, super amortyzacji i niepowtarzalności oglądanego przez nas produktu, no i stało się. Chwilę potem wózek był nasz.

Czy wózek Anex Sport faktycznie był aż takim fenomenem na polskim rynku wózkarskim? Na to pytanie nie odpowiem, bo w branży nie siedzę, a jedynym wózkiem głęboko-spacerowym, jakiego miałam do tej pory okazję używać, był tylko wspomniany Anex. Na pewno jednak nie jest to wózek najgorszy, a i ja – wózkowy laik - jestem w stanie znaleźć w nim kilka fajnych rozwiązań.

Na pochwałę zasługują materiały, z których wykonano wózek. Tkaniny pokryte zostały jonami srebra, co zapewniło im właściwości antybakteryjne i antyseptyczne. Dodatkowo niektóre elementy wózka wykonano ze skóry ekologicznej, a wszystkie materiały są w 100% wodoodporne. To wszystko sprawiło, że mimo dużej ilości bieli w naszym wózku, czyściło się go niezmiernie przyjemnie i łatwo. Z kolei intensywny granat, pomimo jeżdżenia w trakcie upalnego lata, wcale nie wyblakł. W środku gondoli znaleźliśmy ortopedyczny materac kokosowy – raczej niespotykany w innych wózkach rarytas.

Podobało nam się także zastosowanie siatki w materiale budki. W wielu wózkach, które oglądaliśmy zamiast siatki umieszczona była folia. Siatka wydawała nam się jednak bardziej elegancka, a ponadto zapewniała doskonałą wentylację w cieplejsze, letnie dni. Jednak najbardziej gondolę będę chwalić za zamykanie gondolowej osłonki na nóżki na zamek, dzięki czemu żaden wiatr i deszcz, ani inna niepogoda nie były nam straszne.

Rewelacyjna sprawa to skrętne kółka przednie z opcją automatycznej blokady po uniesieniu ich do góry. Dzięki temu koła po ponownym opuszczeniu wózka na podłoże były przygotowane do kontynuowania podróży w określonym kierunku. Nie trzeba też było czekać na „uspokojenie się” kółek, które w innych wózkach w przypadku braku kontaktu z podłożem, obracały się w różne strony. Kółka można blokować do jazdy na wprost poprzez przekręcenie pokręteł na obu przednich kołach. Ta opcja jest nieco niepraktyczna i zajmuje stosunkowo dużo czasu w porównaniu do rozwiązania zastosowanego w innych wózkach, polegającego na dociśnięciu przycisku do dołu, co można było zrobić nawet i nogą. Później te kółka dały nam się nieźle we znaki, ale o tym nieco dalej.

Z kolei absolutną rewelacją jest podwójna amortyzacja. Dzięki niej wózek prowadzi się wyjątkowo lekko, a podbijanie nie stanowi żadnego problemu. Także sam wózek, pomimo dość dużej wagi (którą producent chyba trochę zaniżył) wydaje się bardzo leciutki. Trzeba jednak czasem mocno uważać, bo dodatkowe kilogramy w postaci obciążonej torby i gondoli/spacerówki mogą sprawić, że doskonała amortyzacja wyda się aż za duża – zdarzało nam się, że po użyciu zbyt dużej siły lub zbytniego obciążenia wózkowej torby, wózek się wręcz przewracał.

Stelaż wózka jest aluminiowy i lekki. Czy faktycznie waży te niecałe 9 kg? Nie wiem. Nie ważyłam. Faktem jest jednak to, że kilkukrotne wsadzanie stelaża i wykładanie go do i z samochodowego bagażnika może człowieka wymęczyć. A tu trzeba doliczyć jeszcze wagę torby, gondoli/spacerówki z kilkukilogramowym bobasem i ewentualnych zakupów w koszu. Wychodzi dość ciężko. Dzięki zatem Bogu, że nas wnoszenie wózka po schodach do mieszkania na czwartym piętrze w bloku bez windy nie dotyczyło :) 

Sam stelaż składa się do dość małych rozmiarów. Po dodatkowym zdjęciu kół zajmuje faktycznie mało miejsca. Niestety mało kto pamięta (w tym też i my), że sam stelaż na niewiele się w trakcie podróży samochodem zda. Szczególnie, kiedy dziecko wyrosło już z pierwszego fotelika. Przewożenie spacerówki w bagażniku samochodu i znalezienie w nim jeszcze miejsca na jakieś inne drobiazgi to prawie że mission impossible. A co tu mówić o gondoli! Tej, mimo posiadania samochodu dość pokaźnych rozmiarów, chyba do auta byśmy nie włożyli.

Montaż gondoli i spacerówki na stelażu metodą jednego kliku jest banalnie prosty, aczkolwiek czasem przy montowaniu jednego i drugiego zdarzało się, że miałam wątpliwości co do poprawności zapięcia danego elementu - wydawało mi się, że elementy te jakoś tak dziwnie luźno latały, albo nie usłyszałam charakterystycznego dźwięku kliknięcia, wydawanego przy prawidłowym wpięciu gondoli/siedziska/fotelika.

Na początku, zanim Bąbel pojawił się na świecie i wózek oglądaliśmy tylko na sucho, wszystko się nam w nim podobało. Na początku użytkowania też wszystko wydawało się być w porządku. Dopiero później znaleźliśmy kilka mankamentów. Po tych kilku miesiącach użytkowania, dalej są rzeczy, które w tym wózku uwielbiamy, jednak pojawiły się też i takie, za które go nienawidzimy.

Pierwszą rzeczą, którą zauważyłam dopiero w trakcie użytkowania wózka, było problematyczne naciąganie budki w gondoli. Owszem, można było ją łatwo postawić poprzez zwykłe pociągnięcie jej do pionu, jednak wtedy budka wydawała specyficzny, turkoczący odgłos. Aby uniknąć tego hałasu, co było szczególnie przydatne w sytuacjach, kiedy pasażer wózka spał w rzeczonej gondoli, trzeba było naciągać budkę przy jednoczesnym trzymaniu wciśniętych dwóch przycisków, znajdujących się w miejscu styku budki z gondolą. Hmmm… No nijak nie potrafiłam tego wykonać. Można nawet powiedzieć, że w zasadzie ciche postawienie budy było niemożliwe. No, chyba że ktoś stosował kombinację obu rąk i brody tudzież dłoni drugiej osoby, bo chyba tylko w ten sposób dało się uniknąć charakterystycznego turkotania stawianej budki.

Co mi jeszcze się w gondoli, a raczej jej budzie, nie podobało to brak możliwości zawieszenia tam jakichkolwiek zabawek – tzn. zawiesić je można, ale brak tam specjalnego, dedykowanego do tego miejsca. Owszem, są jakieś tam pętelki po dwóch stronach wewnętrznej części budki, jednak nie sądzę, żeby służyły one do wieszania na nich zabawek. Z kolei uchwyt do przenoszenia gondoli też niezbyt się do tego nadawał. Bąblowe zabawki początkowo zawsze były wieszane po prostu na samym materiale budy. Potem w ogóle z nich zrezygnowaliśmy, bo Bąbel i tak nie zwracał na nie uwagi.

Zejdźmy już jednak do samej gondoli, która może nie jest największą gondolą, jaką można kupić, jednak jest dość obszerna, dzięki czemu Bąbel miał w niej sporo miejsca. Nie o rozmiarze chciałam jednak mówić. Elementem, na który tutaj chciałam ponarzekać, jest mechanizm regulacji zagłówka gondoli i sam zagłówek. Pokrętłem, którym się tą regulację przeprowadzało, sterowało mi się dość ciężko, a zagłówek był beznadziejnie wyprofilowany i wyjątkowo niestabilny. Bąbel wyjątkowo nie lubił leżeć w gondoli, więc stosunkowo szybko zaczęliśmy mu podnosić zagłówek. Niestety element podpierający zagłówek nie był zbyt stabilnym podparciem. Efekt tego był taki, że dziecko zawsze zsuwało się na jedną stronę, co na pewno nie było komfortowe ani dla niego, ani dla nas.

Potem pojawił się problem z trzeszczącym stelażem, który po części udało się wyeliminować poprzez nasmarowanie wymagających tego elementów. Jedyne, co dalej trzeszczało to rączka wózka, jeśli była w innym niż optymalne, ułożeniu.

Kolejne mankamenty pojawiały się po dłuższym użytkowaniu. Gondoli używaliśmy dość rzadko – Bąbel nienawidził w niej jeździć, każde wyjście na spacer kończyło się płaczem, także gondolowe przejażdżki należały do rzadkości; i głównie na raczej równych, asfaltowych powierzchniach. Myśleliśmy zatem, że powszechny problem ósemkujących kółek przednich nas ominie. Niestety tak się nie stało i gdzieś w połowie lata i nasz wózek dopadła ta usterka. Na początku zauważyliśmy, że przestała działać bardzo fajna funkcja blokowania się przednich kół po uniesieniu ich do góry. Potem przyszedł czas na ósemkowanie kół. Początkowo radziliśmy sobie z nią poprzez stałe ich blokowanie, jednak nie tędy droga. W serwisie zamówiliśmy nowe kółka – plus za szybką i bezproblemową reakcję; i problem zniknął... a bynajmniej na jakiś czas. Potrzebne były jeszcze dosłane z serwisu specjalne nakładki na koła, aby całkowicie zapomnieć o tej usterce.

Zaczęła nas też denerwować dołączona do wózka torba. Owszem, jako torba na akcesoria dla maluszka jest ona bardzo praktyczna, bo jest w niej miejsce na wszystkie potrzebne niemowlęce przybory. Dzięki sztywnemu dnu nie latają one po całej torbie, pieluchy nie gniotą się, a butelki nie rozlewają swej zawartości. Panuje w niej wieczny porządek (no, chyba że za jej pakowanie weźmie się Ślubny. Wtedy nawet usztywniane dno nie pomoże, bo porządek i Ślubny to oksymoron). No i wyjątkowo łatwo przez to w niej znaleźć konkretną rzecz. Pod tym kątem torba jest super. Niestety ma ona również ogromną wadę w postaci paska. Został on tak niefortunnie zamieszczony, że każde niedokładne ułożenie pasa skutkuje odwróceniem się torby do góry dnem. Pół biedy, jeśli torba jest wtedy zamknięta. U nas, dzięki roztrzepanemu umysłowi Ślubnego, notorycznie zbieraliśmy z ziemi powysypywane rzeczy, bo zapomniał o zamknięciu zamka… A jeszcze później okazało się, że w torbie to jednak przydałyby się jakieś przegródki. Po krótkim wypróbowaniu innej torby, posiadające to udogodnienie, stwierdziliśmy, że przegródki to element obowiązkowy torby.

Kolejny mankament odkryliśmy już podczas użytkowania spacerowej wersji wózka i wynikał z beznadziejnie usytuowanych pasów. Pomijam już fakt, że Bąbel pasów nienawidził, więc zazwyczaj jeździł bez nich, jednak to, w jaki sposób zaprojektował je Anex, woła o pomstę do nieba. Pasy są pięciopunktowe, a więc z założenia powinny być komfortowe i bezpieczne. Niestety Bąbel, nawet pomimo pasów, często zsuwał się z siedziska spacerówki i lądował w wyjątkowo niewygodnej dla niego pozycji. Minus za brak możliwości rozdzielnego zapinania pasów - tj. albo całych, albo tylko części biodrowej. Kolejny za dziwaczne pasy, które zamiast biodorowych, powinny nosić nazwę żebrowych. Jeszcze jeden za pas, który znajduje się między nóżkami dziecka, a który, zamiast podtrzymywać pupkę malucha, leży sobie gdzieś tam i robi wszystko, tylko nie spełnianie swojej funkcji. No i kolejny (chyba już ostatni) za wysokie upięcie pasów, które, jeśli się je i tak maksymalnie obniżyło, nie kończyły się na Bąblowych ramionach, a wysoko ponad jego głową.

No i na sam koniec kwestia fotelika z kompletu 3w1. A raczej, wypadałoby powiedzieć, nosidełka, bo fotelikiem nazwać tego nie można. Niestety idea blogowania pojawiła się dopiero po wyborze wózka, dlatego o fotelikach i nosidełkach i różnicach między nimi w momencie zakupu Anexa Sport 3w1 nie wiedziałam nic. Dopiero po jakimś czasie i lekturze kilku blogów i stron tematycznych, zrozumiałam, jak ogromny popełniliśmy błąd. Bo absolutnie pod żadnym pozorem nie powinno się kupować fotelika, TFU!, nosidełka z zestawu 3w1! Jest to po prostu kompletny szmelc, nie spełniający żadnych większych wymogów pod kątem bezpieczeństwa. Tzn. teoretycznie spełnia, ale tylko te podstawowe, które spełnić muszą wszystkie nosidełka i foteliki, aby być dopuszczonymi do sprzedaży. Takie nosidełko z zestawu nie ma żadnych gwiazdek w crashtestach i nie wiadomo, jak zachowa się w trakcie ewentualnego wypadku. A w takich przypadkach lepiej postawić na coś pewnego.

Fotelik z zestawu, tak bardzo wychwalany przez sprzedawcę, reklamowany, jako posiadający różnorakie certyfikaty, okazał się posiadać jedynie testy rodzimego PIMOTu, aczkolwiek informacji o tym na stronie producenta nigdzie nie mogliśmy znaleźć. Dlatego też w ramach rekompensaty dostaliśmy nieco inny fotelik (a jak się potem okazało, jednak nosidełko), który te certyfikaty posiadał na 100%. Jeszcze później dowiedzieliśmy się, że te testy PIMOTowskie możemy sobie wsadzić tam, gdzie słońce nie dochodzi, także ten...

No to przechodząc już do podsumowania. Dziś na 100% wybralibyśmy zupełnie inny wózek (aktualnie oczka świecą mi się do Britaxa Go Next, ale to tylko sfera marzeń - plan na wypadek kolejnego dziecka już jest ;) ). I prawdopodobnie jednak posłuchalibyśmy głosów mówiących nam, aby nie stawiać na tzw. "częstochowskie czołgi". Pewnie kupilibyśmy jakąś używaną gondolkę na ten wyjątkowo krótki czas użytkowania, a potem zaopatrzyli się w zwykłą spacerówkę... Którą i tak musieliśmy kupić...

Jak to się mówi? Polak mądry po szkodzie? Tak. Dokładnie tak. 
































Share:

23 komentarze:

  1. Bardzo dokładna recenzja, postarałaś się :) wózek prześliczny, też mam granatowy ale chyba z jakiejś nowszej kolekcji. Używam go narazie 3ci miesiąc i złego słowa nie mogę o nim powiedzieć. Zamiast torby jest bardzo praktyczny plecak i spacerówka podobno też jest zmieniona (tak mówił sprzedawca w sklepie), aha i jest też takie miejsce na którym można zawiesić kubek :) Zobaczymy jak się będzie sprawdzał :) :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Miło mi czytać takie pochlebne słowa :) Faktycznie ten granat coś w sobie ma, bo nam wpadł w oko od razu i stąd decyzja o jego zakupie. Potem wyszło, jak wyszło, ale życzę Ci, aby Twój wózek okazał się być lepszym niż ten nasz. Niestety mam wrażenie, że nasza wersja dopiero przecierała szlaki marce w branży wózkowej i stąd ta masa niedoróbek...

    OdpowiedzUsuń
  3. Czemu tylko ten wózek jest tak drogi? Cena 2199 jest chyba trochę wysoka jak na wózek dziecięcy... Taki np Massiomo z firmy Adamex jest bardzo fajny a kosztuje dużo mniej a firma renomowana.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy ja wiem, czy ten Adamex taki renomowany? Ja bym tego tak nie nazwała. Jest to po prostowski jeden z tzw. Częstochowskich czołgów, o których wspomniałam, a który nie wyróżnia się od innych wózków niczym konkretnym. W dodatku wszędzie aż kipi od negatywnych opinii o wadach goniących wadę w tym wózku. Miałam okazję przymierzyć się do Adamexa w sklepie i co mogę o nim powiedzieć to, że cena wcale nie jest taka dużo niższa - kiedy my wybieralismy wózek, cena pomiędzy Anexem a Adamex wynosiła zaledwie 200-300 zł w zależności od sklepu. Cóż jeszcze mogę powiedzieć. Aktualnie cena Anexa jest wyższa (wtedy nasz Anex 2w1 kosztował bodajże 1900 zł, a w wersji z fotelikiem 2300). Wyszła nowa kolekcja, zrezygnowano ze starych kolorów, wskutek czego te wózki trzymają cenę na rynku wtórnym. A poza tym? Jakby nie patrzeć, wózek jest o wiele bardziej designerski ☺

      Swoją drogą, dziękuję za wizytę, lekturę posta i komentarz oraz zapraszam częściej ☺

      Usuń
  4. No to rzeczywiście wygląda jak limuzyna dla prestiżowego dziecka. Wydaje mi się, że oprócz designu najważniejsza jest przede wszystkim praktyczność. Kiedy zastanawiamy się nad wózkiem, gdy wyprawka dla noworodka jeszcze nie jest kompletna to często widzę, że rodzice stawiają bardziej na jego wygląd i kupują niestety 2-3 wózki. Najpierw typowa gondola, potem spacerówka, a jak się spacerówka zepsuje to kolejna, zamiast kupić wszystko w jednym, choć przyznam, że było je trudno znaleźć. Uważam, że warto mieć praktyczną limuzynę niż wydawać miliony monet :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmmm... Nasza limuzyna okazała się być niewypałem. Za to drugi wózek, nomen omen, właśnie spacerówka, był strzałem w dziesiątkę. I jeśli kiedyś dane nam będzie posiadać kolejne dziecię, to znów uśmiechniemy się do naszego wózka nr 2 ;)

      Usuń
  5. Raczej chyba nie jest możliwe połączenie w wózku głęboko spacerowym i fajnej gondoli i fajnej spacerówki. To tak jak by oczekiwać od kombi sportowych emocji :D
    Trzeba albo kupić wózek dla gondoli i przeżyć tę spacerówkę, albo kupić spacerókę z dokładaną gondolą...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I aktualnie skłaniałabym się do opcji numer 2 :)

      Usuń
  6. Ciekawe informacje. Bardzo przydatna recenzja. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja myślę o tym, aby zamówić wózek ze strony https://pl.aliexpress.com/category/200217552/baby-stroller.html bo są przystępne cenowo. Jestem ciekawa, czy miałaś już jakąś styczność, z tego typu wózkami? Chętnie poznam Twoją opinię.

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo fajne spacerówki. My właśnie szukamy czegoś dla naszej półrocznej córki i zastanawiamy się nad wózkiem z tego rankingu https://magazyn.ceneo.pl/artykuly/najlepsza-spacerowka
    Zależy nam na lekkiej, niedużej ale wygodnej spacerówce. Młoda już nie chce jeździć w gondoli, strasznie się denerwuje, ze nic nie widzi :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Wózek wygląda naprawdę ciekawie. Słyszałam o tej firmie sporo dobrych opinii

    OdpowiedzUsuń
  10. Dla mnie ważne były duże kółka, dużo jeździmy w teren na spacery:) No ale każdy musi coś dobrać dla siebie oczywiście. Wyprawka była kompletowana online oczywiście. W sklepie https://abc-bobasa.pl/wyprawka-dla-niemowlaka-534 pełno niezbędnych rzeczy można kupić.

    OdpowiedzUsuń
  11. Odpowiednio dobrany wózek to podstawa

    OdpowiedzUsuń
  12. Świetnie napisane. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  13. Świetny wpis, bardzo przydatne informacje

    OdpowiedzUsuń
  14. Fajny artykuł, mi się nie podoba ze spacerówka nie rozkłada się w 100% na płasko, czytałam ze dziecko może się przez to zsuwać, ale synkowi narazie nie przeszkadza. Mam porównanie z wózkiem Adamex oraz X-lander

    OdpowiedzUsuń
  15. W moim przypadku skorzystałem ze sklepu internetowego https://markowewozki.pl , gdzie zamówiłem wózek przystosowany do spacerowania w ekstremalnych warunkach. Jestem bardzo zadowolony z wyboru, dlatego polecam ten sklep wszystkim zainteresowanym.

    OdpowiedzUsuń
  16. O tak, zgadzam się. Zanim wybierze się ten idealny model wózka trzeba się naszukać, napatrzeć, naczytać co i jak. Ale na szczęście fajnych wózków nie brakuje, nawet dla par z małym budżetem. Na przykład Riko Basic Pastel można kupić w granicach tysiąca zł a jest porządnym wózkiem na pompowanych kołach, z szeroką gondolą i bardzo wygodną spacerówką. Ma także opcje bujania w gondoli, łatwo się go składa.

    OdpowiedzUsuń

Komentarze motywują, także nie wahaj się - pisz :)