wtorek, 17 kwietnia 2018

Żeby pupce było miękko - wkładka do wózka od La Millou

Czarna tapicerka nowego wózka Bąbla niezbyt optymistycznie wróżyła na lato pod kątem komfortu jazdy. Zdawało nam się, że materiał ten będzie się bardzo szybko nagrzewał i w efekcie Bąbelkowi nie będzie na nim wygodnie. Poza tym stwierdziliśmy, że o wiele wygodniej będzie mu się siedziało na czymś bawełnianym, a nie sztucznym poszyciu wózka. Bąbel do tej pory niechętnie zasypiał w wózku i winą za takowy stan rzeczy obarczyliśmy własnie ten materiał. I tak podjęliśmy decyzję o zakupie wkładki do wózka. Razem ze specjalną antywstrząsową poduszką typu motylek.


Długo szukaliśmy TEJ wkładki w internetowych czeluściach. Albo nie pasowały nam rozmiary wkładek, albo czas oczekiwania, albo cena była nie do przyjęcia. W końcu nie zawsze podobał nam się też wzór na materiale, w grę wchodził jedynie zakup wkładki przez internet - w sklepach stacjonarnych wybór był żaden; a nie każdy sprzedawca budził nasze zaufanie. Metodą eliminacji i kosztem wyższej ceny postawiliśmy wreszcie na pewniaka - wiedzieliśmy, że tu po prostu się nie sparzymy. Wygrała wkładka od La Millou. W przepięknym wzorze Buffalo Chocolate. 

Na naszą wkładkę nie musieliśmy długo czekać. Dotarła w ekspresowym tempie i można było się już nią legalnie zachwycać. 

A powodów do zachwytu było sporo. Od samego sposobu zapakowania paczki, poprzez dbałość o najdrobniejsze szczegóły w postaci chociażby unikatowego wzoru taśmy klejącej, a na samej wkładce skończywszy. Dwie gratisowe torby też nam się spodobały, aczkolwiek wciąż nie znaleźliśmy dla nich zastosowania. 

Jaka jest wkładka? Na początku użytkowania widzieliśmy w niej tylko same zalety - była  (w sumie to ciągle jest) bardzo mięciutka i delikatna w dotyku. Bąbelkowi było na niej wygodnie, a dzięki poduszce antywstrząsowej zaczął w końcu zasypiać w wózku. No i ten wzór... Byliśmy mega zadowoleni. 

Dopiero po dłuższym czasie intensywnego użytkowania wkładki, zaczęliśmy dostrzegać jej wady. Materiał po którymś z kolei praniu wyblakł, a plamy po soku, który Bąbel dostał do picia od babci, a który zamiast do buzi wylał na wkładkę,  niestety nie zeszły. Poza tym Bąbel rośnie, a wkładka nie. Okazało się, że dedykowane otwory we wkładce są zbyt nisko osadzone na zmieniające się potrzeby malucha. Poduszka antywstrząsowa wylądowała gdzieś na plecach Bąbla, a sama wkładka zdaje się być przykrótka. Aktualnie dalej używamy tej wkładki, ale z prowizoryczne zamontowaną poduszką, którą Ślubny przywiązał gdzieś do samego wózka.

Wnioski końcowe? Następnym razem kupimy jednak coś innego, co będzie nieco dłuższe ;)



























Share:

0 komentarze:

Prześlij komentarz

Komentarze motywują, także nie wahaj się - pisz :)