sobota, 6 stycznia 2018

Świeżość natury zamknięta w dezodorancie

Najbardziej na świecie nienawidzę kupować damskich kosmetyków. Bo o ile przy regałach z męską chemią wybiorę tysiąc fajnych zapachów, żeli pod prysznic i wód po goleniu, które z chęcią powąchałabym na Ślubnym, tak ni w ząb nie mogę wybrać niczego dla siebie. Czy to jest kwestia tego, że tak naprawdę nie wiem, w jakim zapachu mi dobrze? A może to kwestia tego, że mam wrażenie, że jakikolwiek zapach bym kupiła, i tak na mnie pachnie on inaczej niż w sklepie, a, co najgorsze, nie jest trwały.


Do tej pory przewinęło się u mnie wiele mniej lub bardziej znanych marek dezodorantów (bo gustuję raczej w tej formie odświeżania). Były i Dove, i Rexony, i Adidasy. Były i jakieś nonameowe dezodoranty, którymi ratowałam się w sytuacjach, kiedy nagle skończył się zapach, a w pobliżu tylko jakaś Biedra czy Lidl. Nigdy jednak nie miałam okazji gościć u siebie dezodorantów z LPM. Do teraz.

Kiedy razem z Ślubnym braliśmy udział w zajęciach ze szkoły rodzenia, prowadząca położna bardzo często zwracała nam uwagę na to, abyśmy czytali etykiety. Chciała wykształcić w nas świadomość tego, abyśmy uważali na szkodliwe substancje, które są pakowane prawie wszędzie, a których jednak można uniknąć. Chodziło jej głównie o kosmetyki i produkty żywieniowe dla dzieci, ale jak już się człowiek zaznajomi z tematem i odkryje, jakimi świństwami otaczamy się na co dzień... Tak. Czytam etykiety. I zwracam uwagę na to, aby stosowane w naszym domu produkty - zarówno kosmetyki, jak i żywność, była jak najbardziej naturalna. Do tej jednak pory ciężko było mi znaleźć dezodoranty, które pozbawione by były soli aluminium. 

Aluminium jest składnikiem, wokół którego urosło ostatnimi czasy sporo mitów i legend. Część osób obwinia aluminium za raka piersi i chorobę Alzheimera. Jakieś tam przesłanki ku takim twierdzeniom są, jednak wciąż nie ma 100% dowodów, że ów składnik faktycznie te choroby wywołuje. Ja tam wolę jednak dmuchać na zimne - tym bardziej, że zaroiło się teraz od tych nowotworów, i do odświeżenia używać dezodorantów bez soli aluminium. Tym większa zatem moja radość, że w końcu znalazłam takowy w postaci dezodorantu LPM!

Więcej mi już tutaj do szczęścia nie potrzeba. Bo poza faktem nie posiadania w składzie aluminium, dezodoranty naprawdę fajnie pachną - zapachy są świeże i mocno owocowe, a w zimie takie aromaty są jak najbardziej mile widziane. I tylko szkoda, że jeden musiałam oddać ;)
Share:

Related Posts:

2 komentarze:

  1. Jeszcze nie miałam okazji testowania produktów tej firmy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystko przed Tobą ;) Ja jestem zadowolona - szczególnie z tego braku soli aluminium w składzie produktu. :)

      Usuń

Komentarze motywują, także nie wahaj się - pisz :)