czwartek, 21 września 2017

Letnie SPA dla mojej urody, czyli testujemy Balneokosmetyki

Portal Familie.pl zaskoczył mnie wyjątkowo pozytywnie. Już nie pierwszy raz brałam udział w jednym z ich konkursów, tudzież zgłaszałam się do jakiejś akcji testerskiej. Niestety wynik zawsze był ten sam - nie udawało mi się. Kiedy zatem na stronie pojawiła się akcja rekrutacyjna do testowania Balneokosmetyków, nie byłam jakoś specjalnie nastawiona na wygraną. Formularz, owszem, wypełniłam, ale nie sądziłam, że jakiś czas później, będę trzymała w łapkach paczkę z żelem oczyszczającym do mycia twarzy.


Biosiarczkowy żel głęboko oczyszczający do mycia twarzy 2w1, bo o nim mowa, to produkt przeznaczony do cery tłustej i mieszanej oraz ze skłonnością do powstawania zaskórników i wyprysków, a więc takiej, z którą ja borykam się od nawet nie wiem kiedy. Zawiera on najsilniej działającą, leczniczą wodę siarczkową, która działa przeciwalergicznie, przeciwbólowo, przeciwgrzybiczo i przeciwzapalnie, ekstrakt z kory wierzby, złuszczający naskórek i w ten sposób przyspieszający jego odnowę, borowinę, mającą właściwości przeciwzapalne, antybakteryjne i ściągające oraz olejek jojoba, który odpowiedzialny jest za nawilżenie, pielęgnację i wygładzanie cery, zapobiegając przy tym wydzielaniu nadmiernego sebum.

Już po samej lekturze właściwości kosmetyku, wiedziałam, że jest to żel stworzony właśnie dla mnie. No bo odkąd pamiętam, tłusta cera była moim przekleństwem. Mogłam ją szorować wszystkim - różnorakimi peelingami, mydłem, żelem czy innymi substancjami, a efekt pozostawał wciąż ten sam - brak jakiegokolwiek efektu. Nie pomagał tu też fakt posiadania wrednego PCOS, który wręcz charakteryzuje się tłustością cery.

I właśnie w tej mega beznadziejnej sytuacji, na scenę wkracza ON - żel biosiarczkowy Balneo. I wszystko się zmienia.

Żel ma przyjemną konsystencję - nie jest zbyt gęsta, ani też za rzadka, więc nie spływa z palców. Bezproblemowo się go rozprowadza, a zawarte w nim mikrogranulki nie są główną składową kosmetyku, więc nie musimy się obawiać żadnych obtarć, co wielokrotnie miało miejsce przy bardziej granulkowatych żelach. Dominuje tu wyraźny zapach cytrusów, dzięki któremu codzienna pielęgnacja twarzy od razu stawia na nogi całe ciało. Tak przynajmniej jest w moim przypadku, kiedy wstaję przed 5 rano, aby wyszykować się do pracy.

A jak jest z jego skutecznością? Idealnie nie jest, bo moja twarz ciągle po jakimś czasie zaczyna się świecić, ale i tak zauważyłam ogromną różnicę na plus. Moja cera nie jest już jednym wielkim lustrem, a jak już zaczyna błyszczeć, to robi to o wiele subtelniej. Dzięki temu nie mam już problemu z codziennym makeupem, który wcześniej po prostu spływał przez nadmiar wyprodukowanego przez mój organizm sebum. Teraz bez problemu wytrzymuje do mojego powrotu do domu. Co prawda drogę do i z pracy pokonuję rowerem, więc wzmożony wysiłek fizyczny nie jest tu bez znaczenia. Jakby jednak nie patrzeć, wygląd skóry jest o wiele lepszy niż wcześniej.

Jeśli już przy makijażu jesteśmy, to powiem Wam, że żel ma jeszcze jedną zaletę - świetnie usuwa makeup. Możemy więc zaoszczędzić kilka złotych w portfelu, które trzeba by było wydać na jakiś płyn do demakijażu ;)

Teraz podsumujmy to wszystko króciutko. Biosiarczkowy żel głęboko oczyszczający do mycia twarzy 2w1:

  • intensywnie oczyszcza skórę i usuwa makijaż,
  • reguluje pracę gruczołów łojowych zmniejszając wydzielanie sebum,
  • odblokowuje pory i zapobiega powstawaniu zaskórników,
  • pozwala na pozbycie się trądziku i zapobiega jego ponownemu powstawaniu,
  • wygładza i reguluje skórę,
  • przywraca cerze jej naturalne pH,
  • a ponadto świetnie ją odświeża i ładnie pachnie :)
Co ważne, żel nie zawiera ani mydła, ani barwników, jest więc w 100% łagodny dla skóry, nie wysusza jej i nie powoduje uczucia ściągania. 

A co powiem Wam na zakończenie? A powiem Wam, że jest to chyba pierwszy kosmetyk, z którego jestem naprawdę zadowolona i na pewno sięgnę po niego w przyszłości.




Share:

0 komentarze:

Prześlij komentarz

Komentarze motywują, także nie wahaj się - pisz :)