Nigdy nie popełniałam tego rodzaju wpisów, ale dzisiejszy obrazek, jaki razem ze Ślubnym zaobserwowaliśmy dosłownie jakąś godzinę temu, sprawił, że zagotowała się w nas krew, choć z natury jesteśmy osobnikami, które bardzo ciężko wyprowadzić z równowagi. Pedagog ze mnie żaden, matka też z dość krótkim stażem, ale jednak są chwile, kiedy wiesz, że to, co się dzieje obok Ciebie, nie powinno mieć miejsca, powinno wyglądać zgoła inaczej.
http://heidistjohn.com |
No więc trwa sobie msza. Dzieci biegają, bawią się, przerzucają kamyczki, zrywają kwiatki. Generalnie wesoło spędzają ze sobą czas. No i wśród tych dzieci stoi ona. Może i z tych starszych dzieci, jednak raczej nie mająca więcej niż 3-4 lata. Z rewelacyjnie upiętymi blond loczkami. Ubrana w piękną, różową sukienkę z falbankami. W ślicznych różowych sandałkach z logo jednej z droższych firm. Na ramieniu różowa torebeczka. Paznokietki pomalowane oczywiście na najbardziej różowy odcień różu, jaki można było znaleźć. Nie żebym miała coś do różu. Nie. Pewnie kiedy stanę się posiadaczką córeczki, też będę ją ubierać w ten kolor. Chodzi mi bardziej o to, że dziewczynka wystrojona jak... na niedzielną mszę :D
http://appetiteforeducation.com |
W tym wszystkim nie pasuje tylko jedno. Ta mała bidulka. Bo stoi sobie ona między nimi. Przestępuje z nóżki na nóżkę. Tęsknym wzrokiem spogląda na bawiące się dzieci. Podejmuje w końcu decyzję o tym, żeby się z nimi pobawić. No bo te kamyczki bardzo kuszą... Dziewczynka schyla się, aby dotknąć piasku... I w tym momencie dzieje się coś niespodziewanego. Silna, ojcowska ręka zaciska się na drobnej rączce dziewczynki i szarpie ją do góry, a potem wytrząsa te kilka ziarenek piasku z maleńkiej dłoni. A potem w ruch idzie nawilżana chusteczka, którą, z iście niemiecką precyzją, zostaje oczyszczona dziewczęca ręka, a przy okazji różowe, markowe buciki, które jakimś cudem zdążyły się w trakcie tego jednego kucnięcia pobrudzić. Bez kazania też się nie obyło.
http://spiritualcleansing.org |
Bo przecież na tym polega dzieciństwo, prawda? Jeśli jesteś dzieckiem, to nim bądź. Nie zachowuj się jak dorosły, ale jak dziecko. W dorosłości nie ma nic fajnego (no, może właśnie poza dziećmi ;) ) i, kiedy już tym dorosłym będziesz, na pewno szybko zapragniesz znów być dzieckiem.
Teoretycznie tej sytuacji można było uniknąć. Msza to dla dziecka wyjątkowo nudne wydarzenie. Nic nie można robić, tylko stać i stać. Co się tam dzieje, niezbyt pociechy obchodzi, a jeśli obchodzi to i tak raczej nie jest jeszcze tego w stanie pojąć. Z drugiej strony w pewnym momencie trzeba zacząć oswajać dziecko z tą nieszczęsną mszą. Powyższej sytuacji można by było uniknąć. Rodzice mogli przecież wejść z dziewczynką do wnętrza kościoła, gdzie małych, rozbrykanych brzdąców było zdecydowanie mniej. A jeśli już jakieś były, to na tyle świadome tego, co się przy ołtarzu dzieje, że bez problemu były w stanie wytrwać całą godzinę. Cóż. Ci rodzice wybrali miejsce tuż przy ogrodzeniu. Wśród bandy rozbieganych dzieciaków. Wcale się nie dziwię zatem, że ich dziecko też zapragnęło być tym dzieckiem.
Teoretycznie tej sytuacji można było uniknąć. Msza to dla dziecka wyjątkowo nudne wydarzenie. Nic nie można robić, tylko stać i stać. Co się tam dzieje, niezbyt pociechy obchodzi, a jeśli obchodzi to i tak raczej nie jest jeszcze tego w stanie pojąć. Z drugiej strony w pewnym momencie trzeba zacząć oswajać dziecko z tą nieszczęsną mszą. Powyższej sytuacji można by było uniknąć. Rodzice mogli przecież wejść z dziewczynką do wnętrza kościoła, gdzie małych, rozbrykanych brzdąców było zdecydowanie mniej. A jeśli już jakieś były, to na tyle świadome tego, co się przy ołtarzu dzieje, że bez problemu były w stanie wytrwać całą godzinę. Cóż. Ci rodzice wybrali miejsce tuż przy ogrodzeniu. Wśród bandy rozbieganych dzieciaków. Wcale się nie dziwię zatem, że ich dziecko też zapragnęło być tym dzieckiem.
To tak niewiele, a jednocześnie tak wiele. Jeśli jesteś dzieckiem, to nim bądź, a my, dorośli, pozwólmy na to :)
Dziękuję :)
Moje dzieci nigdy nie są ubierane w ten sposób by im było niewygodnie, nie latam też za nimi z chusteczką mokrą i wycieram co chwilę jak się tylko ubrudzą. Jedyne czego pilnuję to porządne buty https://butymodne.pl/polbuty-i-trzewiki-dzieciece-dla-dzieci-ren-but-skora-naturalna-c25960.p18.f125.html najczęściej są to modele tej marki. Wiem, że dziecku jest nie tylko wygodnie ale stopa się też odpowiednio kształtuje. A poza tym, że biegać w samej koszulce, brudne ale szczęśliwe.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy wpis
OdpowiedzUsuń