niedziela, 9 lipca 2017

Jestem dzieckiem, chcę być dzieckiem!

Nigdy nie popełniałam tego rodzaju wpisów, ale dzisiejszy obrazek, jaki razem ze Ślubnym zaobserwowaliśmy dosłownie jakąś godzinę temu, sprawił, że zagotowała się w nas krew, choć z natury jesteśmy osobnikami, które bardzo ciężko wyprowadzić z równowagi. Pedagog ze mnie żaden, matka też z dość krótkim stażem, ale jednak są chwile, kiedy wiesz, że to, co się dzieje obok Ciebie, nie powinno mieć miejsca, powinno wyglądać zgoła inaczej.

http://heidistjohn.com
Sytuacja, która nas tak poruszyła, miała miejsce w trakcie dziecięcej niedzielnej mszy. Msza dla dzieci, więc wiadomo, kogo będzie tam pełno. Tak, mniejszych i większych, starszych i młodszych, mniej i bardziej mobilnych, ale zawsze przepełniona dziećmi, które, bardziej niż na samą mszę, przychodzą do przykościelnego ogródka, aby się ze sobą pobawić. Nasz Bąbel całkiem niedawno też dołączył do tego grona i nieźle sobie radzi przerzucając kamyczki tudzież bawiąc się z innymi maluchami wszystkim, co mu w łapki wpadnie. Oczywiście ciągle pod naszym czujnym okiem, bo z wiadomych względów nasza miejscówka znalazła się teraz bliżej kościelnego ogrodzenia niż ołtarza, ale cóż. Taki urok posiadania dziecka.

No więc trwa sobie msza. Dzieci biegają, bawią się, przerzucają kamyczki, zrywają kwiatki. Generalnie wesoło spędzają ze sobą czas. No i wśród tych dzieci stoi ona. Może i z tych starszych dzieci, jednak raczej nie mająca więcej niż 3-4 lata. Z rewelacyjnie upiętymi blond loczkami. Ubrana w piękną, różową sukienkę z falbankami. W ślicznych różowych sandałkach z logo jednej z droższych firm. Na ramieniu różowa torebeczka. Paznokietki pomalowane oczywiście na najbardziej różowy odcień różu, jaki można było znaleźć. Nie żebym miała coś do różu. Nie. Pewnie kiedy stanę się posiadaczką córeczki, też będę ją ubierać w ten kolor. Chodzi mi bardziej o to, że dziewczynka wystrojona jak... na niedzielną mszę :D

http://appetiteforeducation.com
No i stoi sobie ta bidulka. Stoi między nim i nią. On szczyt elegancji w wydaniu casual. Super modne spodnie i buty. Do kompletu koszulka polo. Modny zegarek na ręku. Sylwetka wyrzeźbiona wieloma godzinami spędzonymi na siłowni. No i ona. Nogi jak do ziemi. Kreacja jak z najnowszych modowych czasopism. No rodzina tak piękna, że mogłaby z powodzeniem reklamować dosłownie wszystko.

W tym wszystkim nie pasuje tylko jedno. Ta mała bidulka. Bo stoi sobie ona między nimi. Przestępuje z nóżki na nóżkę. Tęsknym wzrokiem spogląda na bawiące się dzieci. Podejmuje w końcu decyzję o tym, żeby się z nimi pobawić. No bo te kamyczki bardzo kuszą... Dziewczynka schyla się, aby dotknąć piasku... I w tym momencie dzieje się coś niespodziewanego. Silna, ojcowska ręka zaciska się na drobnej rączce dziewczynki i szarpie ją do góry, a potem wytrząsa te kilka ziarenek piasku z maleńkiej dłoni. A potem w ruch idzie nawilżana chusteczka, którą, z iście niemiecką precyzją, zostaje oczyszczona dziewczęca ręka, a przy okazji różowe, markowe buciki, które jakimś cudem zdążyły się w trakcie tego jednego kucnięcia pobrudzić. Bez kazania też się nie obyło.

http://spiritualcleansing.org
Nas zamurowało. Popatrzyliśmy tylko na naszego Bąbla, który w tej chwili był już cały umorusany kamyczkowym pyłem, ale jednocześnie mega szczęśliwy, bo co chwilę wyciągał do nas swoje rączki, w których ściskał jakieś swoje wielkie skarby w postaci kilku listków, kamyków, jakiegoś patyczka i źdźbła trawy. W tym momencie nie liczyło się to, że znowu trzeba będzie wyprać to nieszczęsne ubranie. Przecież i tak trzeba by je było wyprać. Liczyło się to, że nasz maluch, podobnie jak kilkanaście innych sztuk maluchów, które bawiły się razem z Bąblem, był najszczęśliwszym dzieckiem pod słońcem.

Bo przecież na tym polega dzieciństwo, prawda? Jeśli jesteś dzieckiem, to nim bądź. Nie zachowuj się jak dorosły, ale jak dziecko. W dorosłości nie ma nic fajnego (no, może właśnie poza dziećmi ;) ) i, kiedy już tym dorosłym będziesz, na pewno szybko zapragniesz znów być dzieckiem.

Teoretycznie tej sytuacji można było uniknąć. Msza to dla dziecka wyjątkowo nudne wydarzenie. Nic nie można robić, tylko stać i stać. Co się tam dzieje, niezbyt pociechy obchodzi, a jeśli obchodzi to i tak raczej nie jest jeszcze tego w stanie pojąć. Z drugiej strony w pewnym momencie trzeba zacząć oswajać dziecko z tą nieszczęsną mszą. Powyższej sytuacji można by było uniknąć. Rodzice mogli przecież wejść z dziewczynką do wnętrza kościoła, gdzie małych, rozbrykanych brzdąców było zdecydowanie mniej. A jeśli już jakieś były, to na tyle świadome tego, co się przy ołtarzu dzieje, że bez problemu były w stanie wytrwać całą godzinę. Cóż. Ci rodzice wybrali miejsce tuż przy ogrodzeniu. Wśród bandy rozbieganych dzieciaków. Wcale się nie dziwię zatem, że ich dziecko też zapragnęło być tym dzieckiem.

To tak niewiele, a jednocześnie tak wiele. Jeśli jesteś dzieckiem, to nim bądź, a my, dorośli, pozwólmy na to :)

Dziękuję :)
Share:

2 komentarze:

  1. Moje dzieci nigdy nie są ubierane w ten sposób by im było niewygodnie, nie latam też za nimi z chusteczką mokrą i wycieram co chwilę jak się tylko ubrudzą. Jedyne czego pilnuję to porządne buty https://butymodne.pl/polbuty-i-trzewiki-dzieciece-dla-dzieci-ren-but-skora-naturalna-c25960.p18.f125.html najczęściej są to modele tej marki. Wiem, że dziecku jest nie tylko wygodnie ale stopa się też odpowiednio kształtuje. A poza tym, że biegać w samej koszulce, brudne ale szczęśliwe.

    OdpowiedzUsuń

Komentarze motywują, także nie wahaj się - pisz :)