sobota, 10 grudnia 2016

Warsztaty ze Świadomą Mamą

24 listopada mieliśmy z Ślubnym i Bąblem okazję uczestniczyć w warsztatach organizowanych przez Świadomą Mamę. Były dwa bloki warsztatów. Jedne dla obecnych rodziców dzieci do lat 3 oraz dla przyszłych rodziców. Oczywistą oczywistością jest fakt, że my wybraliśmy się na te pierwsze. Tematyka warsztatów wydała nam się dość interesująca, a już szczególnie mocno liczyliśmy na warsztaty z pierwszej pomocy. Ponadto mieliśmy akurat chwilę wolnego, Bąblowi nic nie dolegało, więc czemu nie skorzystać? Poszliśmy. A raczej, pojechaliśmy, bo kawałek drogi trzeba było pokonać i na naszych nogach i Bąblowych kółkach raczej był to dystans nie do pokonania.

http://www.egaga.pl/

Miejsce, w których miały się odbyć warsztaty było nam znane wyjątkowo dobrze. Łatwe do znalezienia, z dobrym połączeniem komunikacyjnym. Wydawać by się mogło, że miejsce idealne, ale jednak znalazło się jedno "ale". Tym "ale" jest dostępność darmowych miejsc parkingowych. A raczej ich brak. Z reguły na takich wydarzeniach spędzamy mnóstwo czasu, więc korzystanie z płatnych parkingów, a raczej otrzymywane później rachunki, trochę nas odstraszają ;) Udało się jednak znaleźć wolną miejscówkę. Auto zaparkowane bezpiecznie. Nawet do sali wykładowej już trafiliśmy. Jesteśmy. 

Pierwsze wrażenie? Ktoś tu to nadzoruje czy nie? Niby czasu do rozpoczęcia sporo nie było - zapasu mieliśmy zaledwie kilka minut, ale jakoś nikt nie kieruje, nikt nie sprawdza listy obecności - odhacza czy stan liczbowy się zgadza (a przecież rejestracja była obowiązkowa), nie wręcza gratisów - niby jakieś leżą, ale czy to można brać czy nie? No nic, bierzemy tylko wodę, zajmujemy miejscówkę i przychodzi czas na zapoznanie się z otoczeniem. Po jednej stronie sali znajdują się jakieś stoiska - szybko zapoznajemy się z potencjalnymi obiektami zainteresowania: brania, zabawki, apteka, znowu ubrania, foteliki i wózki. Druga strona sali to raj dla dzieci - stanowisko fotografa, gdzieś przy ścianie upchnięty przewijak, ale w centrum uwagi od razu znajduje się kącik zabaw.

No, ale wybiła punkt 11. Koniec zwiedzania. Czas zacząć!

Aha! Daliście się nabrać! Przecież oczywiste jest, że bez małej obsuwy rozpocząć się nie da. Z drobnym poślizgiem, warsztaty udało się zainaugurować. Na początek to, co interesowało nas najbardziej, czyli pierwsza pomoc. Oczywiście, jako że w tym temacie oboje ze Ślubnym byliśmy totalnymi laikami, wynieśliśmy z niego sporo przydatnych informacji. Było interesująco i nawet Bąbel słuchał z wielką uwagą.

W trakcie przerwy pomiędzy kolejnymi wykładami, zameldowaliśmy się na sesji zdjęciowej, gdzie Bąbel cyknął sobie superaśną fotkę, a potem odwiedziliśmy kącik zabaw, w którym to nasz maluch rozgościł się na dłużej. Kolejnych wykładów przyszło nam zatem słuchać z niezbyt dogodnego miejsca, jakim był, wypełniony rozkosznie głośnymi dzieciaczkami, kącik zabaw. Efekt tego był taki, że z części poświęconej spokojnemu snu malucha i masażowi Shantala, zbyt wiele nie wynieśliśmy.

http://www.swiadomamama.pl/

Niestety zaraz po wykładzie o masażu nasz kochany Bąbelek zaczął strajkować. Próby uśpienia bobasa na warsztatach były skazane na niepowodzenie - tyle atrakcji i hałasu skutecznie rozpraszały uwagę malucha. Klamka zatem zapadła. Zwijamy się. Z wielkim bólem serca, bo bardzo chciałam dotrwać do części poświęconej powrotowi do płaskiego brzucha po porodzie (mam z tym ogromny problem), ale opuściliśmy warsztaty.

Z relacji obecnych do końca wykładów znajomych wiem, że dalej też było ciekawie.

Czy mogę ocenić warsztaty Świadomej Mamy, nie będąc na nich do końca? Wydaje mi się, że tak. Wcześniej braliśmy ze Ślubnym udział w konkurencyjnych warsztatach z Mamo to ja i jakąś skalę porównawczą mam. Jest zatem lepiej czy gorzej? O niebo lepiej! Wiadomo, że jeśli warsztaty są bezpłatne, to bez wykładów sponsorowanych się nie obejdzie, a jednak Świadomej Mamie udało się przemycić reklamę bez zbędnej ingerencji w jakość merytoryczną prezentowanego materiału. Poruszane tematy traktowały po prostu o poruszanych tematach, a omawiane problemy przedstawiane były dość dokładnie. I nawet mimo opóźnienia nie mieliśmy wrażenia, że ktoś przyspiesza swój wykład tylko po to, aby zmieścić się w narzuconych ramach czasowych. No i koniecznie trzeba też wspomnieć o o niebo lepszej logistyce - u Świadomej Mamy wszystko wydawało się mieć ręce i nogi, stanowiska ekspertów ulokowane były tak, że każdy kto chciał zasięgnąć rady, mógł bez problemu, nie przeszkadzając innym, po takową poradę się zgłosić. Nie trzeba było zmieniać sal, aby wysłuchać jakiegoś wykładu, bo to wykład "przychodził" do słuchacza. Mamo to ja ma w dziedzinie prowadzenia warsztatów sporo do nadrobienia.

A my, Świadoma Mamo, widzimy się na przyszłych warszawskich warsztatach! Może za drugim podejściem uda nam się dotrwać do końca :)
Share:

0 komentarze:

Prześlij komentarz

Komentarze motywują, także nie wahaj się - pisz :)