Moi rodzice nie mieli problemu, kiedy musieli wybrać wanienkę dla swoich dzieci. Ot, poszli do sklepu i ją kupili. Powód tak prostej decyzji był w zasadzie jeden - brak szerokiego asortymentu tego produktu. Gdy przychodziłam na świat, wanienek w sklepie, do którego udali się moi rodzice, stało kilka - wszystkie były identyczne i nawet kolor miały ten sam - biały.
http://babiesandmothers.com/ |
Kiedy ja z mężem doszliśmy w końcu do etapu wyboru wanienki, okazało się, że wybór wcale nie jest już taki prosty. No bo jaką wybrać? Zwykłą klasyczną? W jakimś ciekawym kształcie? W jakim kolorze? Z miernikiem temperatury czy bez? Z odpływem czy nie? Ze stojakiem czy bez? Może dmuchana? Może z całym zestawem pielęgnacyjnym? A może w końcu zamiast wanienki kupić wiaderko do kąpania? Wybór jest ogromny, rozpiętość cenowa (od ok. 18 do nawet 300 PLN) także no i mętlik w głowie też.
Wanienek jest sporo, a wielkość i kolor to najmniejszy problem, z którym się spotykamy przy jej wyborze. Większość kusi bajerami, które w rzeczywistości wcale się nie przydadzą. Co zatem wybrać? Podczas szukania wanienki dla naszego Bąbla, spotkaliśmy wiele różnych produktów, dlatego musieliśmy nieco bardziej sprecyzować to, czego chcemy.
Czy chcemy klasyczną wanienkę, na stojaku czy może w całym zestawie pielęgnacyjnym?
Zestaw pielęgnacyjny Ceba (http://bejbi.eu/) - koszt ok. 230 PLN |
Tutaj o odpowiedź było łatwo. Wiedzieliśmy, że na pewno nie będziemy kąpać Bąbla we wiaderku - ciągle wydaje się to nam absurdalnym pomysłem. Zanim natomiast kupiliśmy wanienkę, zaopatrzyliśmy się w bąbelkowe mebelki, wśród których znalazła się komoda z przewijakiem. Ponadto ustaliliśmy, że kąpiel Bąbla będzie wykonywana właśnie tam (niby najlepiej byłoby w łazience, która jest w sumie najcieplejszym miejscem do kąpania, ale nasza jest wyjątkowo mała i ulokowanie w niej jeszcze wanienki i osoby kąpiącej graniczyłoby z cudem). W tym momencie odpowiedź przyszła automatycznie. Potrzebujemy wanienki klasycznej.
Przy okazji doszliśmy także do wniosku, że po co kupować wanienkę ze stojakiem skoro można ją postawić w zasadzie na każdym meblu (oczywiście w granicach zdrowego rozsądku i naszego wzrostu), który w dodatku na pewno jest o wiele bardziej stabilny niż wanienkowy stojak? Nie przypadł nam też do gustu zestaw pielęgnacyjny i to nie ze względu na swoją cenę czy fakt innego rozwiązania kąpielowego, a po prostu na jakość wykonania, które nie wydawało się nam najlepsze oraz niezbyt praktyczne, nisko osadzone półki.
Jak będziemy mierzyć temperaturę?
Wanienka z termometrem Tega (imged.p) - koszt ok. 30-40 PLN |
Niby mierzenie temperatury i wybór wanienki niewiele mają ze sobą wspólnego, ale wyszło jednak, że jakiś wspólny mianownik jest. Podczas badania rynku okazało się, że spora część wanienek posiada wbudowany termometr z wyświetlaczem. Zadaliśmy sobie więc pytanie - czy temperaturę wody będziemy mierzyć własnoręcznie sposobem naszych rodziców - na łokieć, zdamy się na termometr kąpielowy czy może pozwolimy, aby temperaturę zmierzyła za nas wanienka? My wybraliśmy opcję drugą (o czym pewnie kiedyś może i też napomknę), a więc wciąż pozostajemy przy wanience klasycznej - teraz już bez żadnych dodatkowych bajerów. Głównym argumentem przemawiającym przeciw wanience z termometrem w tym wypadku były wątpliwości co do poprawności pomiaru. Niestety nikt z naszych dzieciatych znajomych takowej wanienki nie posiadał, także nie mieliśmy możliwości rozwiania naszych wątpliwości.
Na tym etapie byliśmy już w 100% pewni - decydujemy się na wanienkę do bólu klasyczną. Myśleliśmy, że jedynym dylematem, jaki nas teraz czeka, to wybór koloru. Otóż nie. Okazało się, że wanienki różnią się także wielkością. I teraz na jaką się zdecydować? 86 cm? 100 cm? A może więcej? Tu znów w głowie pojawiło się pytanie:
Może po prostu popytać dzieciatych znajomych?
Wanienka Lattsam (http://www.ikea.com/) - koszt 17.99 PLN |
Tak już z jest, że zazwyczaj najlepsze pomysły przychodzą na samym końcu. Po wypytaniu kilku świeżo upieczonych mam, jakiej wanienki używają, wybór stał się jasny, gdyż wszystkie wskazywały na ten sam model. Tadadam! Drodzy Państwo, we have a winner! Wygrała wanienka Lattsam z Ikei za jedyne 17.99 PLN. Dlaczego akurat ta? Czy faktycznie zadecydowała jednomyślna zgodność znajomych mam? Po części. Dodatkowo okazało się, że wanienka jest wyjątkowo poręczna - ma małe rozmiary (zaledwie 71 cm długości, a więc prawie 10 cm mniej niż typowa mała wanienka), dzięki którym bez problemu zmieści się na naszą komodę z przewijakiem. Za małym rozmiarem podążył kolejny pozytyw w postaci mniejszej ilości wody, potrzebnej do zapełnienia wanienki, a wiadomo że im mniej wody, tym mniejsza waga wanienki. I tu mamy kolejny plus - no bo jeśli akurat nie będzie w pobliżu męża, to kto mi przeniesie ciężką wanienkę? Natomiast wanienkę z Ikei bez problemu jestem w stanie przenieść sama. No i absolutnie największa zaleta tej wanienki czyli zabezpieczenia antypoślizgowe. Przyglądaliśmy się wielu wanienkom, ale, o dziwo, tylko ta jest wyposażona w antypoślizgi. A przecież one tak ułatwiają życie! Większa stabilność wanienki (aktualnie stawiam wanienkę na wąskim stołku i nie ma szans, aby się z niego zsunęła), a co za tym idzie mniej rozlanej wody w wyniku przesuwania się wanienki. Z kolei antypoślizgi na dnie wanienki zabezpieczają dziecko przed przesuwaniem się i, tym samym, zbytnim zanurzeniem.
A jak to wygląda teraz, po niespełna trzech miesiącach użytkowania?
Kupując wanienkę Lattsam myśleliśmy, że dokonujemy wyboru idealnego. Znaleźliśmy przecież klasyczną wanienkę, dodatkowo wyposażoną w bajer, który akurat ma rację bytu. Nie zbankrutowaliśmy przy tym, bo wybraliśmy chyba najtańszą wanienkę, dostępną na rynku. No i wybraliśmy wanienkę sprawdzoną i polecaną przez tyle zadowolonych psiapsiółowych mam.
No i zonk. Wcale tak różowo nie jest.
Na początku może i było dobrze - wanienka spisywała się rewelacyjnie, a Bąbel był zadowolony. Niestety teraz, z perspektywy czasu na to wszystko patrząc, żałujemy, że nie zdecydowaliśmy się na klasyczną wanienkę 100 cm. Okazało się bowiem, że Bąbel, gdy przyszedł na świat nie był najmniejszych rozmiarów. Najmniejszych rozmiarów nie jest on i teraz. Stwierdzam, że przy 62 cm, jakie teraz liczy sobie nasze szczęście, wanienka z Ikei jest po prostu za mała, a kąpiel w niej mało komfortowa. Bąbel uwielbia "pływać", ale niestety w wanience nie ma już miejsca na delikatne kołysanie go w wodzie. Nie ma nawet wystarczająco dużo miejsca na swobodne machanie nóżkami, podczas wykonywania tej czynności trzeba go bardzo pilnować, gdyż już nie raz zdarzyło się, że przy mocniejszym wymachu nóżką, Bąbel odbił się od jednego końca wanienki i prawie uderzył główką o jej drugi koniec. Zamienilibyśmy wanienkę na wannę, ale niestety Bąbel nie potrafi jeszcze trzymać ładnie główki, a co dopiero mówić o pewnym siedzeniu. O kąpieli w "dorosłej" wannie możemy zatem pomarzyć. Na razie zatem Bąbel skazany jest na przymałą wanienkę. Wychodzę z założenia, że skoro można dziecko kąpać w wiaderku, to wanienka z Ikei wcale nie wygląda na aż tak ciasną. Może gdy sytuacja będzie jeszcze bardziej beznadziejna niż jest, zdecyduję się na zakup nowej wanienki.
świetny ten blog i ciekawe treści
OdpowiedzUsuń