środa, 13 lipca 2016

Kącik dla dziecka czy pokój?

Gdy dowiedzieliśmy się, że w niedalekiej przyszłości zostaniemy rodzicami, od razu zaczęłam snuć milion planów i układać sobie w głowie przebieg najbliższych miesięcy. Niby mówią, żeby nie wybiegać zbytnio w przyszłość i wszystko zrobić na spokojnie, ale... No właśnie. Nie wiem jak Wy, ale ja nie byłam w stanie powstrzymać się od wizualizowania sobie pokoiku dziecka czy rozglądania się za wózkami... Mój M. też :) Nawet z powiadomieniem rodziny i najbliższych znajomych o ciąży wyskoczyliśmy w zasadzie kilka minut po moim wyjściu z gabinetu ginekologicznego, gdzie otrzymałam szczęśliwą nowinę (a chcieliśmy wytrzymać z tą informacją do trzeciego miesiąca...). No cóż... Ale co ja będę tłumaczyć. Niech za wyjaśnienie wszystkiego wystarczy Wam fakt, że imię dla dziecka mieliśmy wybrane już przed ślubem :)

http://www.homesquare.pl/
No dobrze. Stało się. Będziemy mieli dziecko. Nowy członek rodziny musi mieć przecież swoje miejsce. Od razu nasuwa się więc pytanie - robić pokój? A może maluszkowi wystarczy kącik w naszej sypialni? Co jest bardziej praktyczne? Tu w zasadzie odpowiedź dyktują nam głównie nasze warunki lokalowe. My jesteśmy w tej sytuacji, że idea kącika w naszej sypialni nawet nie przeszła nam przez myśl. Od razu wiedzieliśmy, że nasz Bąbel będzie miał od początku swój własny pokój.


Remont pokoiku - od wywalenia znajdujących się w nim mebli i innych gratów, poprzez wygładzanie ścian i ich pomalowanie, a potem meblowanie i w końcu dekorowanie; zajął nam w zasadzie połowę ciąży. Po wykończeniu go, każdą wolną chwilę przed narodzinami Bąbla, spędzaliśmy właśnie tam. Wprowadzaliśmy ostatnie poprawki. Gdybaliśmy na różne dziecięce tematy. Zahaczyliśmy nawet o szkołę i przedszkole (!). A potem, gdy już Bąbelek przyszedł na świat, pierwsze co zrobiliśmy, to przestawiliśmy łóżeczko z jego pokoju do nas do sypialni i zaopatrzyliśmy się w podręczny zestaw do przewijania (czytaj miseczka z wodą, kilka sztuk pieluch, worek na zużyte pieluszki i podkład do przewijania)...

Bo okazało się, że:
- a jak nie usłyszę, jak płacze?
No właśnie. Między naszymi pokojami może i nie ma kilometrowych odległości, ani dźwiękoszczelnych ścian, a i wszyscy dokoła zapewniali, że tego dźwięku nie przeoczymy, ale wątpliwości odnośnie usłyszenia w nocy płaczu Bąbelka mieliśmy. Po co zatem nie spać w nocy nasłuchując płaczu, skoro można problemowi zapobiec i ulokować łóżeczko w naszej sypialni? Wtedy na pewno usłyszymy :) 


- lepiej karmić w sypialni

Wprawdzie fotel do karmienia zakupiliśmy, ale stoi on w pokoju dla Bąbelka. No i teraz wyobraźcie sobie: Bąbel budzi się z płaczem w nocy, bo jest głodny. Biorę go na ręce i wędruję do pokoiku dziecięcego, gdzie najpierw go przewijam, a potem usadawiam się w fotelu i przygotowuję do karmienia (w moim przypadku przed każdym karmieniem na początku potrzebny był masaż piersi i lekkie wyciąganie brodawki, z powodu ich lekko wklęsłego kształtu). A potem przystawiam wrzeszczącego już Bąbla, który w międzyczasie zdążył pobudzić wszystkich domowników, a przy odrobinie pecha także i sąsiadów. No i oczywiście zdążył się także porządnie wybudzić, przez co znowu czeka nas uspokajanie dziecka i kołysanie do snu. 
Żeby temu zapobiec, wypracowaliśmy z M. pewien system nocnych przewijań i karmień. Gdy Bąbel się budził, M. szybciutko go przewijał, a ja w tym czasie przygotowywałam się do karmienia (w naszym łóżku oczywiście). Po przewinięciu podawał mi Bąbelka do karmienia i już. Szybko, sprawnie, i cicho, a co najważniejsze maluszek nie zdążał się w tym czasie wybudzić, więc i unikaliśmy problemu ponownego usypiania. Teraz jest jeszcze lepiej, bo Bąbel jest już na tyle duży, że odpada nam problem przewijania go w nocy :)


- a co jeśli Bąbel zacznie się krztusić/przestanie oddychać?

Oczywiście nic takiego nie miało u nas miejsca, jednak chyba każdy, kto zostaje rodzicem (a na pewno ci, którzy zostaną nimi po raz pierwszy i dopiero uczą się wszystkiego o dzieciach) wie, co to znaczy nieprzespana noc z powodu nasłuchiwania oddechu maluszka i przerażenie spowodowane świadomością, że istnieje taka straszna rzecz jak nagła śmierć łóżeczkowa. Też zaliczyliśmy ten etap. Też czuwaliśmy na zmianę przy łóżeczku Bąbla, wsłuchując się w jego szybki i tak nienaturalny dla nas niemowlęcy oddech. Też bardziej niż nocne karmienia i przewijanie, męczyła nas świadomości istnienia SID, która była tym większa, im częściej słyszeliśmy o jej przypadkach. A, o dziwo, po narodzinach Bąbelka, namnażały się one w zastraszającym tempie.


Aktualnie Bąbel ma już dwa miesiące, a jego łóżeczko ciągle stoi u nas w sypialni. Tak jest nam po prostu wygodniej i już się przyzwyczailiśmy do funkcjonowania z dodatkowym meblem w naszej klitce. Zaczynamy jednak nieśmiało planować, że może po skończonym trzecim miesiącu, Bąbelek będzie spał już u siebie w pokoju.


A na koniec pytanie? To jak z tym pokojem? Skoro na początku i tak maluszek śpi z rodzicami? Robić czy nie?

http://www.redrocketrealty.com.au/wp-content/uploads/2014/10/strat.jpg

Według mnie robić. Owszem, dziecko na początku i tak pewnie będzie spało w sypialni rodziców, ale prędzej czy później i tak ten pokoik dziecku trzeba będzie przyszykować, a i my będziemy potrzebowali nieco więcej prywatności. A po co robić to na szybko, bo maluch jest już coraz większy i już wypadałoby, aby miał swój pokoik? Po co potem męczyć się z szykowaniem lokum dla brzdąca, przy już i tak na pewno wypełnionym do granic możliwości rozkładzie dnia? Po co burzyć już pewnie sprawnie funkcjonujący system opieki nad maluszkiem, bo przecież część obowiązków trzeba będzie na czas robienia pokoju przekazać drugiej osobie? Po co rozwlekać ten remont w czasie, bo akurat śpi dziecko/jestem zbyt zmęczony/tudzież inny argument, który skutecznie przekreśli plany remontowe na dany dzień? Po co w końcu robić dodatkowy bałagan i narażać maluszka na chociażby wdychanie remontowego pyłu czy zapachu farby?

No, chyba że mamy możliwość zatrudnienia ekipy remontowej, a na czas urządzania lokum dla maluszka, będziemy się w tym czasie prażyć na plaży gdzieś na Wyspach Kanaryjskich :)
Share:

2 komentarze:

Komentarze motywują, także nie wahaj się - pisz :)