Niezbyt optymistyczne wieści na froncie lekarskim. Okazało się, że mój przypadek można w zasadzie skierować do kliniki leczenia niepłodności :/ Uwierzcie mi, gdy to usłyszałam, miałam ochotę schować się w najciemniejszym kącie i wyć do księżyca z rozpaczy. Razem z gin.-endo. podjęliśmy decyzję o farmakologicznym wspomożeniu mojej płodności... Takim oto sposobem do mojej apteczki trafiły dwa nowe opakowania leków - na razie tylko na próbę, żeby zobaczyć jak mój organizm na nie zareaguje (tudzież czy w ogóle zareaguje). Są to: Clostilbegyt i Ovitrelle.
.jpg) |
http://www.docsimon.com/ |
Clostilbegyt (za www.doz.pl) jest lekiem wskazanym w zaburzeniach miesiączkowania i niepłodności powodowanej brakiem owulacji (co niestety wystąpiło u mnie), a także w przypadku zbyt małej liczby nasienia u mężczyzn.
 |
http://storage.sfd.pl/ |
Ovitrelle (za www.leki-informacje.pl) jest to preparat mający na celu stymulację jajników w celu wywołania owulacji i wytworzenia w jajniku specjalnej struktury (ciałka żółtego), która ułatwia zajście w ciążę. Ma on postać proszku i rozpuszczalnika, z których przygotowuje się roztwór do wstrzyknięć. Dostępny jest także w napełnionej fabrycznie strzykawce.
Teraz muszę jeszcze wygrzebać trochę pozytywnej energii (której niestety zapasy coraz bardziej się kurczą) i czekać na efekty tudzież ich brak. A czekanie jest najgorsze...
A co z dobrych wieści? Może to, że moja waga spadła do poziomu, o którym śmiało mogę powiedzieć "mam prawidłową wagę". Cyfry na wadze łazienkowej nieco się różnią w zależności od dnia i pory dnia, ale takie wahania są wg mojej dietetyk całkiem normalne. Aktualnie wyświetlacz wskazuje coś pomiędzy 61,5 a 62,5 kg. Także na moje 163 cm wzrostu jest prawie idealnie - za cel przyjęłam sobie spaść do 59 kg. A cel już coraz bliżej :)
Rzadko wyrazam pozytywna opinie na temat artykulow znalezionych w sieci, jednak ten - pobija wszystkie.
OdpowiedzUsuńA to jest moja strona mutant mass