sobota, 25 lipca 2020

Gry bez prądu

Kiedy padło hasło: kwarantanna i przyszło nam spędzić więcej czasu w czterech ścianach własnego domu czy też mieszkań, miałam wiele planów. Będę się zdrowo odżywiać, ćwiczyć regularnie, a nie od święta do święta, przeczytam kilka książek, które od zawsze były na mojej liście pozycji obowiązkowych do przeczytania (ba! Nawet je zakupiłam) czy częściej aktualizować bloga. Niestety rzeczywistość okazała się zgoła inna i z wielkich planów wyszło jedno, wielkie, soczyste… nic. Rozbrykany czterolatek, który do tej pory szalał z innymi dziećmi w przedszkolu, nie może się zbytnio przestawić na tryb ciągłego siedzenia w domu i bawienia się z samym sobą. Do zabawy zaciągnął więc rodziców. W efekcie okazało się, że czasu dla siebie mam dużo mniej niż przed kwarantanną.


Aby dość szybko nie dopadło nas znudzenie ciągłymi zabawami w to samo, postanowiłam zakupić kilka gier (dopiero, kiedy przyszło nam siedzieć ze sobą całymi dniami okazało się, że warto mieć w domu chociażby zwykłe warcaby czy bierki). Z kilku gier szybko zrobiło się kilkanaście i aktualnie nasza planszówkoteka liczy kilkadziesiąt pozycji i ciągle się powiększa. Złapaliśmy bakcyla. I tym nowym bakcylem chcę się z Wami podzielić :)
Share:

1 komentarz:

  1. Moje dzieci bardzo lubią gry planszowe, dlatego w moim domu mamy ich sporo. Co weekend robimy sobie wieczór gier. Zawsze jest przy tym dużo śmiechu. To miły sposób na integrowanie rodziny i spędzanie wspólnie wolnego czasu. Na pewno warto zainteresować dzieci taką rozrywką. Zdecydowanie lepsza opcja niż komputer czy tablet :-)

    OdpowiedzUsuń

Komentarze motywują, także nie wahaj się - pisz :)