sobota, 6 maja 2017

Zapchany majowy kalendarz

Wróciliśmy z majówki. Swoją drogą bardzo udanej, ale o tym może kiedy indziej. Wprawdzie co poniektóre torby jeszcze czekają na rozpakowanie, ale co tam. Są inne priorytety ;) Jedną z pierwszych czynności, jakie wykonałam po powrocie o domu, było pozmienianie kartek w kalendarzach (a mamy ich sporo). Tym też sposobem oficjalnie przywitaliśmy miesiąc maj. A skoro jest już maj, to oznacza to, że nadchodzą... URODZINY! Tak. Tak się składa, że nasz kochany Bąbel przyszedł na świat w maju.

Mówi się, że pierwsze urodziny obchodzi się kilka razy. Myśleliśmy ze Ślubnym, że nas to nie będzie dotyczyło. Myśleliśmy, że zrobimy jedno skromne przyjęcie i już. Koniec i kropka. No, ale jak to zwykle w takich sytuacjach bywa, przeliczyliśmy się. Okazało się, że nasze Dziecię też na jednym przyjęciu pierwszourodzinowym nie poprzestanie. W kolejce czekają już minimum 3 imprezy. No bo przecież jak świętować, to z pompą! :)

A że i ja, i Ślubny mamy ambicje, aby ten roczek był przygotowany na tip top i żeby wszystko było piękne i smaczne, i w ogóle naj (ale to chyba każdy rodzic tak ma ;) ), a niestety tylko ja posiadam jakiekolwiek zdolności w sztukach plastycznych, przygotowanie wystroju spadło na mnie. A jest tu co przygotować, bo trochę chyba popuściliśmy wodze fantazji. Zamarzyło się nam bowiem przyjęcie na świeżym powietrzu. Zobaczymy, co z tego, co zaplanowaliśmy uda się wykonać, a o czym będziemy musieli zapomnieć. Na pewno nie będziemy mieć wpływu na pogodę, a to w głównej mierze właśnie od niej zależy powodzenie naszego wymarzonego przyjęcia.

Pewniakiem jest na razie tylko tort, bo wszystko inne w powijakach. W przygotowaniu są papierowe girlandy. Lampiony ze słoików na razie leżą odłogiem i nie wiem czy w ogóle będą zrobione, bo coraz częściej się zastanawiamy, czy jest sens przygotowywać taką dekorację na przyjęcie, które odbędzie się w biały dzień. Balony trzeba napompować, ale to akurat zrobi się na samym końcu. Jeszcze tylko musimy znaleźć takie balony, które przypadną nam do gustu. Zamarzyliśmy sobie jednokolorowe, białe i niebieskie. Na razie w rezerwie mamy tylko wersje kolorowe i pstrokate. Są też te długie. Chcieliśmy zrobić z nich jakieś fajne kształty - pieski czy inne zwierzątka. Niestety mamy chyba jakąś marnej jakości partię, bo wszystkie balony pękają po dosłownie dwóch łamaniach. 

Jak będzie dalej? Zobaczymy. Na razie informuję, że wolne chwile spędzam na kleceniu ozdóbek na przyjęcie. Czy oznacza to mniejszą częstotliwość pojawiania się nowych postów na blogu? Możliwe, ale niekoniecznie może się tak stać. Mam bowiem kilka wpisów w zapasie, do których trzeba tylko przygotować zdjęcia, a to niestety też zajmuje trochę czasu :) Zobaczymy, co z tego wszystkiego wyjdzie. 

Jedno jest pewne. To będzie niezapomniany miesiąc :)






Share:

0 komentarze:

Prześlij komentarz

Komentarze motywują, także nie wahaj się - pisz :)